Pytania na rozmowie kwalifikacyjnej
Rozmowa kwalifikacyjna to jeden z etapów nowoczesnej rekrutacji pracownika. I bądźmy szczerzy, niezależnie od branży, jest to jeden z ważniejszych elementów procesu rekrutacji współczesnych firm. Coraz więcej podmiotów gospodarczych, instytucji państwowych, stowarzyszeń spółdzielczych w miarę możliwości w miarę możności wewnątrz pionu odpowiedzialnego za zasoby ludzkie umieszcza nie tylko fachowców z dziedziny zarządzania kapitałem ludzkim, ale też wprowadza do tych działów head-hunterów, dawniej „kierowników personalnych” lub „kadrowców”, dzisiaj rekruterów, którzy albo są dyplomowanymi psychologami albo chociaż mają odpowiednie ku temu przygotowanie. A wszystko po to, by choć w niewielkim stopniu poznać naszą osobowość i charakter.
Rozmowa kwalifikacyjna – prawdziwe wyzwanie
Rozmowa kwalifikacyjna, nawet kilka oraz wypełnianie testów i przejście programu rekrutacyjnego w trakcie spotkania nie odkryje rzecz jasna całej naszej skomplikowanej i jakże rozbudowanej natury ludzkiej. I jakkolwiek kwestia owa jest tutaj bardzo delikatna, bo zahacza o sprawy związane z subtelną materią praw osobistych, to rekrutujący ma również uprawnienia by wybadać nas jakimi ludźmi jesteśmy, przykładowo: czy próg naszej cierpliwości jest na tyle wysoki, by znieść roszczeniowość (coraz większą ostatnimi czasy) potencjalnych klientów, lub czy potrafimy współpracować w zespole (co będzie niezbędne przy pracy nad projektami w teamach zadaniowych).
Wreszcie, przyjmująca nas do pracy firma, urząd lub instytucja ma prawo dowiedzieć się, czy charakterystyczny dla naszej osobowości zespół cech (np. uprzedzenia, uzależnienia, nerwice natręctw, niespodziewane, biegunowe wybuchy emocji) nie utrudni nam wykonywania obowiązków na naszym stanowisku i w efekcie, nie przyniesie firmie więcej problemów, niż korzyści. A nie trzeba przypominać, że w pracy tak „najzwyklejszej” jak bezpośrednia obsługa klienta, pracodawca raczej nie chciałby zobaczyć osoby o skłonnościach, delikatnie mówiąc aspołecznych (uzależnienia, zespół socjopatyczny, kompulsywny kłamca, kleptomania lub ludzie o osobowości mizantropicznej – pełne niechęci lub wręcz odrazy, nienawiści wobec ludzi).
Tak więc, jak powyżej stwierdziliśmy sama rozmowa kwalifikacyjna i pytania na niej zadawane nie są (jak niektórzy respondenci w badaniach lub uskarżający się na forach internetowych, mają twierdzić) sposobem na upokorzenie rekrutowanego, sposobem na „zniżenie do parteru” przyszłego pracownika, by przez wykazanie braków w jego wiedzy lub inteligencji pokazać mu jego „miejsce w szeregu”.
Pytania najczęściej słyszane na rozmowach kwalifikacyjnych nie służą też swoistemu „odwróceniu uwagi” indagowanego (tak, taka teoria spiskowa również się pojawia), by odkryć najbardziej skrywane tajemnice jego osobowości. By obalić te dziwne podejrzenia, przypomnijmy, że firma rekrutująca z mocy prawa nie może wyciągać od nas tego typu drażliwych emocjonalnie i prywatnych w swej istocie informacji (np. jak reagowaliśmy na śmierć najbliższego członka rodziny i kogo, za co lubiliśmy lub nie darzyliśmy sympatią). Jeśli natomiast w rozmowach tego typu elementy (mocno wkraczające w sferę prywatności) się pojawiają, to dany pracodawca zawsze jasno tłumaczy to swoim wyjątkowym interesem, wymagającym odpowiednich kwalifikacji osobowościowych i zawsze uprzednio informuje o tej niezbędnej potrzebie swoich kandydatów. Doskonałym przykładem jest tu Policja lub inne państwowe służby specjalne.
Jakie pytania mogą paść w takcie rozmowy o pracę?
Pytania pojawiające się w trakcie spotkań rekrutacyjnych mają więc za główne zadanie uzyskanie informacji o naszym charakterze i osobowości, jako przyszłych pracowników. Niemniej jednak od dwóch z górą dziesięcioleci pojawiają się pytania, które - bądźmy szczerzy – mogą nawet najlepiej wykształconego, doświadczonego w danej branży i solidnie przygotowanego do procesu rekrutacji kandydata, po prostu zbić z tropu. Zresztą wachlarz reakcji może być tu bardzo różny, od zdziwienia, przez rozbawienie, aż do niemal świętego oburzenia. Poświęcono już temu nowemu zjawisku sporo artykułów, pojawiły się nawet rankingi w mediach cyfrowych, systematyzujące „dziwne pytania zadawane na rozmowie kwalifikacyjnej”, w zestawienia typu „10 najśmieszniejszych pytań, które może ci zadać przyszły pracodawca”, „pytania na spotkaniu rekrutacyjnym, na które nie wiesz, jak odpowiedzieć”. Co ciekawe, do tejże grupy „dziwnych pytań”, zaliczyć możemy takie, które przywołają uśmiech na naszej twarzy, jak: „w jakim kierunku poszłyby zmiany cywilizacyjne na świecie, gdybyśmy opracowali technologię teleportacji?” czy bardziej „lubi pani/pan koty czy psy?” Jak i pytania, które z miejsca spowodują naszą konsternację: „w dwóch zdaniach wyjaśnij 8-latkowi, co to jest baza danych” albo „jak postąpiłbyś, gdybyś po otwarciu zamrażarki znalazł w niej pingwina”?
Dziwne pytania zadawane na rozowie o pracę (rozmowie)
Pytania w owym segmencie „dziwne i śmieszne” mają nierzadko pomijane i lekceważone, ale jakże ważne zadanie (tutaj „misja” dla rekrutera-psychologa) rozładowania napięcia, jakie w przeważającej masie przypadków pojawia się w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej – swoisty syndrom stresu egzaminacyjnego. Zwłaszcza dla jednej ze stron konwersacji, takie spotkanie jest niebywale stresujące i pracownicy działów HR stosując pytania „o czym myślisz, gdy jedziesz samochodem?”, „jaka para celebrytów mogłaby być twoimi rodzicami?”, starają się ów ładunek stresu rozładować.
Ale to nie jedyna funkcja takich pytań. W szczególnych przypadkach (np. w Amazonie, w Google lub firmach IT) są one zadawane po to, by wprost sprawdzić stopień kreatywności i tzw. wiedzy ogólnej kandydata. Usłyszeć można tutaj prośbę o określenie liczby piłek do koszykówki, które mogłyby wypełnić pokój, w którym rozmowa się odbywa lub polecenie obliczenia wysokości budynku Emipre State Building za pomocą monety ćwierćdolarowej.
Kandydaci na stanowiska dyrektorów kreatywnych dostaną polecenie stworzenia szkicu wymarzonego biznesu, gdyby w tej chwili pojawił się właściciel Amazona i przekazał im na ten cel milion dolarów. W trakcie rekrutacji na niższe szczeble machiny urzędniczej lub korporacyjnej, ale również wymagające „twórczego myślenia” usłyszeć możemy prośbę o szczegółowe opisanie budowy łyżki lub rozsądzenie jakże ważnej kwestii, czy „wolelibyśmy walczyć z kaczką wielkości konia czy raczej z setka małych koników wzrostu kaczki”.
Jakkolwiek na pierwszy rzut oka takie pytania brzmią kuriozalnie i śmiesznie, pamiętajmy, że mają one wykazać nasz poziom pomysłowości i umiejętności radzenia sobie z trudnymi i niecodziennymi sytuacjami, a także dostarczają odpowiedzi czy będziemy pracownikami spostrzegawczymi w morzu danych, elastycznymi w zmienności uwarunkowań i komunikatywnymi wobec współpracowników i klientów.